Aminokwasy, parujące Glace i jad skarpeciany

Borowik źre te specyfiki chyba na kilogramy bo poganiał z Tomciem tempo konkretnie. Myślę, że te "pająki" zamiast fabrycznego sprzęgła też robią robotę i to widać. Generalnie jednak wszyscy się pocili, mimo, jakby nie było, niskiej temperatury jaka panowała.

 W powietrzu wisiała sensacja bo Baransky miał udowodnić, że dwutakt nie obędzie się jednym zbiornikiem paliwa na cały dzień. No i wyszło na jego, a czy ma to jakieś znaczenie? Strategicznego nie ma ale zawsze jest argument żeby zbić plusy dwusuwa. Ale my się w politykowanie nie bawimy, niech każdy jeździ czym chce i jak chce. Baran w końcu wspaniałomyślnie uchylił wieko swojego "cepeena" i było po sprawie :).

 Borowik szykował sprawozdanie multimedialne dla Muchy. Widać było, że bardzo zależy mu na wyrazistym, uwydatniającym walory techniki jego jazdy, przekazie. Dodatkowo miało to być okraszone krajobrazem jak z bajki. Bajki jednak nie będzie. Zapomniał włączyć nagrywanie w kamerze...

 Uparliśmy się na okrążenie z hare scramble koło Tamaqua. Polecieliśmy więc górą, "pałer łajnami", potem przez RT 209 i prosto na loopa. Podobało się ale nie było łatwo bo głęboko wyjeżdżone koleiny, kamienie i korzenie wyjaławiały nas z sił. Apetyt był ale nie przejechaliśmy całego okrążenia, gdzieś po drodze się pogubiliśmy. Tam jest tyle tych ścieżek, że dojechanie do celu wg planu zawsze jest mocno zagrożone. Na postoju z Glacy łepetyny strzeliła para jak z rozdartej rury c.o. Było na co popatrzeć ;).

 Jest filmik z tego jak ci bardziej zawzięci walczyli z węglową górą. No i nie powiem, ładnie tam szli chłopaki, chociaż na pierwszy rzut oka skos był nie do pokonania. Zapis nie oddaje tej pochyłości, w realu naprawdę to gówno robi wrażenie.
 Nie mniej ciekawie było też na osławionym "potoczku". Leżała tam jeszcze warstwa śniegu z lodem i tylko Mr. Tomato z Glacą wyskoczyli tam z gracją. Reszta orała jak mogła :).

 Piweczko "na kornerku" po jeździe było bo musiało być, taka tradycja :). I do tego w uroczystej oprawie bo Gregor postawił pępkowe. Niedawno urodziła mu się córa więc łykaliśmy jej zdrówko :). Należałoby też w sumie wypić zdrowie Barańskiego a może nawet wypić za to, że Borowik zachował zdrowie po tym jak beztrosko zatrzymał się na środku ścieżki kiedy reszta brygady parła za nim i to zamaszyście. Zdrętwiałem widząc jak Baran wprowadza swój kosmodrom w hamowanie awaryjne. Jak on ominął Gregora nie pamiętam bo ocknąłem się już po fakcie. I jestem pewien, że kapitan Titanica miał łatwiej a i tak zapierdolił, dlatego szacun dla Adamskiego za stalowy nerw :).

 W samochodzie zrobiło się uroczo, nie mogło być inaczej. Wzajemne obelgi między panami "B" zamieniły się w dysputę, obejmującą życie zawodowe, rodzinne, ceny szpinaku i zbliżającą apokalipsę. I byłbym w siódmym niebie gdybym nie musiał walczyć z tym natrętnym jadem skarpecianym który opanował wnętrze auta. Nikogo nie obwiniam, takie życie :).


dwie minuty na oddech
tajemniczy ninja
narada w sztabie
jest ławeczka ale nie ma winka :(
widokóweczka
nieładnie by było swojej mordy nie zapodać
ćwierć gwiazdkowy kompleks hotelowy