Już bliżej niż dalej ;)



No, panowie! My tu "gadu gadu" a obowiązki naciskają! Nikt za nas na Quarry Run nie pojedzie, a chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to nasz "zasrany" obowiązek reprezentować biało - czerwone barwy na jednej z najważniejszych imprez enduro w centrum wszechświata :). Glaca wiadomością na czacie a ja postem na blogu o tym przypominam. I zarazem zarządzam co następuje:

- Robotę i obowiązki domowe w najbliższy weekend odrzucamy definitywnie i bez odwołania.
- Motocykle, ubiór i wyposażenie przygotowujemy na dzień poprzedzający wyjazd.
- Ubezpieczenie maszyn uaktualniamy bo to zawsze warto mieć, w razie (odpukać) kłopotów...
- Zaopatrujemy się w suchy prowiant i trunki (o nich niech nikt "nie daj Bóg" nie zapomni bo biada nam).
- Zabezpieczamy sobie nocleg (namiot, śpiwory itp.)

Myślę, że w połowie tygodnia musimy mieć dogadane co i jak. Pojedzie solidny, sprawdzony skład. Wyliczam (alfabetycznie) - Borowik, Glaca, Jackson, Jadzik, Jędrek, Józek, Max, Piter, Tomuś + ja. Razem dziesięciu chłopa, śmiało można się lać jakby ktoś potrzebował ;P.
Trzeba obdzwonić "obcokrajowców", może ktoś jeszcze by się załapał.

Na stronie Bear Creek Sportsmen jest odnośnik do zapisów na imprezę. Myślę, że warto wcześniej zapłacić bo zostaje parę groszy w kieszeni po upuście jaki oferują w przedpłacie. No i nie trzeba rano stać w kolejce tylko idzie się, podaje nazwisko, dostaje koszulkę i z wypiętą piersią stałego bywalca przechadza po polu campingowym ;). Ja już jestem po zabiegu, $94 za dwa dni - wszystko pasuje :). Bogaci zapłacą po $60 na dzień kupując w dniu imprezy ;P.

Link do przedpłaty - >kliknij tutaj<

Dla spostrzegawczych - kto rozpozna co znajduje się na zdjęciu w powyższym linku? Odpowiedzi kierujemy na blogowy czat. Zwycięzcy proponuję "brudzia" na Quarry ;). Rozstrzygnięcie pojawi się w poście po imprezowym, gdzie wymieniony zostanie laureat konkursu ;P.

P.S. Dziś po wyjściu z pracy zastałem taką oto grafomanię na siedzeniu w aucie. Jakiś maniak wrzucił to przez uchyloną szybę. Ludzie gadają, że to był gość w brązowym kapeluszu. Uważajcie na siebie, niezrównoważonych fanatyków KTMa nie brakuje!