Tylko w ciepłych słowach mogę wyrazić się o części zasadniczej poczęstunku zorganizowanego sobotniego, przedświątecznego wieczoru na naszej mecie przy Belmont Ave. Niczego nam nie zabrakło, ani jadła ani picia ale przede wszystkim nie zabrakło nam fantazji. Stad parę nieprzewidzianych akcji w końcówce, po których pozostał mi zdarty łokieć ;P.
Imprezowanie zakończyło się niekonwencjonalnie jeśli ocenialibyśmy je według standardów katolickich spotkań wigilijnych, natomiast poszło jak najbardziej "po naszemu" i wręcz z zachowaniem tradycji "Garage Christmas Party". Czeski film. "Feliz Navidad" po góralsku.
Kilka zdjęć, tych co się da pokazać ;).