Poprawić fabrykę (2)
Był pomysł, żeby update'ować "Sztyleta" (tak się zwie moja Yamaha). Kusiło mnie zainwestowanie w najnowszą MT09. Ostatnio poszły konkretne ulepszenia, zmienił się wygląd ale przede wszystkim nowsze wydania mają wszystkie elektroniczne systemy bezpieczeństwa, które są już teraz standardem. Przemyślałem jednak pewne sprawy i zdecydowałem, że zostaję z tym co mam. Pieczęcią dla tej sprawy był zakup kilku dodatkowych "zabawek" do FZty. Zmieniłem oryginalne opony na Michelin Road 5, dodałem akcesoryjny wydech M4, dokupiłem Graves Smog Block Off Plates, dodałem boczne led-y Handstera oraż żarówkę w przedniej lampie, wymieniłem świece na irydówki NGK, filtr powietrza na K&N wielorazowego użytku i olej z filtrem jak zwykle Motul 300V i K&N 204. Została do zrobienia wymiana płynu chłodniczego i hamulcowego. To wkrótce 😉.
W dobrej cenie dorwałem gumy ale zajebiście przepłaciłem za ich wymianę w Hondzie na RT 23. Dostałem nauczkę, żeby zanim zgłoszę się do warsztatu sprawdzić ceny usług. Raczej więcej mnie tam nie zobaczą...
Wydech dał mi się we znaki przy montażu bo w manualu trochę nieprecyzyjnie podali jak uciąć od kolektora stary katalizator. Koniec końców jednak wyszło zajebiście. Teraz słychać, że to jest silnik spalinowy a nie elektryk 😄. Mimo, że nie wywaliłem wszystkiego ze środka dźwięk jest kozacki, głośny ale nie za głośny. To chrapliwe "braaap" ma teraz charakter, trzycylindrówka brzmi bardzo specyficznie i podniecająco 😝.
Ivan z South Caroliny zrobił reflashowanie ECU. Zależało mi na usunięciu wszystkich blokad programowych (moc, obroty silnika, prędkość maksymalna, temperatura załączania wiatraka chłodnicy, czujnik O2) ale również na polepszeniu kultury pracy silnika i reakcji na gaz. To wszystko w połączeniu z łatwym przelotem spalin przez akcesoryjny wydech tworzy typowo manualny styl motocykla. Nic go nie trzyma, pracuje tak jak naturalnie spalinówka powinna pracować. Skutkiem ubocznym jest totalny smród kiedy się go odpali. Coś za coś...
Dodałem jeszcze ledową żarówkę do lampy + dwa światełka po bokach. Jest widoczna poprawa, w nocy czuć teraz większy komfort jazdy choć tak naprawdę nie lubię buszować po zmroku.
Wcześniej poszedł do śmieci oryginalny akumulator bo już prądów brakło praktycznie w czasie jazdy. A i odpalić wcale najłatwiej nie było. Teraz jeszcze dobrze nie nacisnę i już gada jak złoto 👏. W sumie łaski nie robi 😄.
Mam jeszcze do zamontowania puszkę prądów, która pozwoli na odseparowanie wszystkich odbiorników od akumulatora. Chodzi o to, żeby po wyjęciu kluczyków ze stacyjki nic nie pobierało prądu z aku. Będzie czas to się nad tym pochylę. A tym czasem pierwsze jazdy po piwo za mną ✌😋.
Lepiej późno niż wcale
Nowy rok i od razu mocny atak żeby sprostać narzuconym planom. A te o których będzie mowa ciągną się za mną jak przysłowiowy smród po gaciach od młodego szczawia. Jedno słowo - ŻUŻEL!!! 💪
Cała historia meandruje w czasach, których już wiernie nie odtworzę, nie ta pamięć. Sporo rzeczy zostało mi jednak w głowie więc teraz nastąpi chwila przyjemnej retrospekcji 😊.
Lubelski żużel, jego hałas i zapach znam od dzieciaka. Nie wiem kiedy dokładnie to się zaczęło ale nazwiska Andrzej Gąbka i Sławomir Tronina mogą być kluczem do rozwiązania tej zagadki. Ich zapamiętałem ze stadionu. Gąbkę nie wiem dlaczego a Troninę bo miał duży nos! No i weź sie teraz kurwa tłumacz 😝... Analizując lata ich wspólnych startów w Motorze wychodzi na to, że było to między rokiem 1981 a 1983. Czyli miałem 5-7 lat. Jestem pewien, że właśnie wtedy zostałem "zaszczepiony".
"srebrny" Motor z 1991r. |
Ś.P. trener Bielecki |
Na temat praktyki w szkółce Motoru nie będę się rozpisywać. Powiem tylko tyle, że organizacja i park sprzętowy w tamtych czasach (myślę, że mogły to być lata 1994/95) były amatorskie. Jeden starusieńki motocykl z innej epoki, ubranie również w tym stylu, notoryczny brak oleju... Było nas z pięćdziesięciu chłopa i jedna maszyna, no comments. Podzieleni na 3 grupy mieliśmy po jednym treningu w tygodniu. Czyli dwa razy po parę okrążeń i więcej czekania, gapienia się na kumpli niż praktyki. Pocieszyłem się tym, że jako pierwszemu z całego rocznika trener pozwolił samodzielnie odpalić Jawę. Byłem z siebie zajebiście dumny bo ocenił, że nie zagrażam otoczeniu i panuję nad sytuacją 😊.
kopia naszej szkółkowej... |
Drużynowy Vice Mistrz Polski 2021!!! |
Update w sprawie Nordena
Gadające głowy... ale za to jak!!!
Nowy TUAREG w drodze!!!
Aprilka zaanonsowała powrót legendy! W ogóle nie jestem zdziwiony bo wiem, że prędzej czy później każdy kultowy model danej marki, którego produkcja dobiegła końca, za jakiś czas powstanie jak Feniks z popiołów. Tak, właśnie jesteśmy tego świadkami. Poprzednio w tym segmencie odnotowaliśmy reinkarnację choćby Africa Twin czy Tenere. I fajnie, zapowiada się bardzo interesująco bo krótka zajawka filmowa i specyfikacja deklarowana przez producenta dają fantazji zastrzyk emocji. Ciekawe kiedy i jakim "prajstagiem" Tuareg zaprezentuje się w salonach. Czekam z mentalnym wzwodem bo sprzęcior mi styka niesamowicie ✌😎.
Tu jej będzie dobrze 😁 |
Poprawić fabrykę
Na leżance w zabiegowym 😉 |
"OK, mogę rozebrać to sprzęgło. Jeśli znajdę usterkę to zrobię to na gwarancji ale jeśli nie znajdę, musisz zapłacić 300 dolców za serwis."
Tego też się spodziewałem i już w myślach widziałem scenariusz jak frajersko wypływa mi z kieszeni trzy stówy... Podziękowałem, życząc miłego dnia.
Przetrząsnąłem cały internet i trochę już zniecierpliwiony, postawiłem zastosować metodę siłową i po chamsku przytrzeć tarcze 😊. Zaparłem się o murek i parę minut (oczywiście z przerwami) ślizgałem się na półsprzęgle. Po pierwszej próbie miałem wrażenie, że coś to dało. Poprawiłem i dałem się ostudzić silnikowi. Po ponownym odpaleniu terkotanie jednak powróciło i zalała mnie krew 😡😆. Szybka akcja z szukaniem zestawu tarcze + sprężyny i poleciało zamówienie. Nie wyszło drogo. Dostałem komplet z uszczelką pod pokrywę, całość za jakieś $140. Oczywiście nic nie gwarantowało, że nowe części pozwolą pozbyć się tej bolączki ale zaryzykowałem. I opłaciło się. Do tej pory nie wiem co dokładnie było przyczyną bo nie mierzyłem i nie oglądałem pod mikroskopem każdego wymienionego elementu. Tak czy inaczej w tej chwili wszystko gra, akcja sprzęgła jest wzorowa a ruszanie płynne i przyjemne 💪. Czasem, jak widać, trzeba poprawić fabrykę 😉.Projekt żużlówka!
Eddie Van Halen - człowiek, który onieśmielił mnie do gitary
EVH |
Polacy w Ameryce - odpowiedź
Przekierowanie do tego posta nastąpiło na skutek tego, że FB nie przyjmuje wypowiedzi o takiej ilości znaków jak ta poniżej. Wklejam się tutaj nie dla reklamy tego bloga (bo co ma piernik do wiatraka), tylko dlatego, że jest to sposób na przekazanie czegoś, co nie zmieściło się na grupie dyskusyjnej. Będą przekleństwa - nie lubisz, pomiń albo zamknij stronę.
________________________________
Rozumiem tych, którzy domagają się ukarania winnych śmierci Floyda i protestują. Nie zawaham się powiedzieć, że jestem jednym z nich. Bo to nie miało prawa się stać! Dopóki życie policjantów nie było zagrożone, życie Floyda też nie powinno być! Za to ta załoga, która uczestniczyła wtedy w interwencji powinna być osądzona i surowo ukarana. Szczególnie ten gość, który bezpośrednio doprowadził do śmierci Floyda. Tu nie ma żadnych wątpliwości!
Ludzie wyszli na ulice z hasłami “Black Lives Matter”. Oczywiście, że matter!!! Ale gdzie ci domagający się tego byli, kiedy w 2011 na Canarsie paru czarnych skurwysynów zastrzeliło czarnoskórego nastolatka, który wracał ze szkoły? Wszystko zostało zarejestrowane na kamerach przemysłowych, sam widziałem ten film i miejsce w którym zginął bo pracowałem wtedy w pobliżu. Zabity był zawodnikiem młodzieżowej drużyny baseballowej, podobno normalny chłopak, dziecko jeszcze. Jak mi to zryło beret to sam wiem najlepiej. Druga, z tych tylko co pamietam, historii to Bronx i inny nastolatek zasztyletowany w deli. Tak samo, jeszcze dziecko!!! Zabójcy - grupa kolorowych. Wszystko jest na filmie. A jak dziś zacząłem szukać wiadomości o tamtych zdarzeniach na necie to wyskoczyło mnóstwo bliźniaczo podobnych relacji z teraz. Poszukajcie sami, nie uwierzycie ile tego jest!
I teraz pytanie! Czy śmierć Floyda jest lepsza od śmierci tych dzieciaków bo udusił go biały policjant??? Nie, kurwa!!! Każde życie jest tak samo ważne i nie dam się jako biały obwinić, że jestem wrogiem czarnych i jestem w jakikolwiek sposób powiązany ze smutnym końcem Floyda i innych czarnoskórych czy kogokolwiek innego, kogo nie spotkałem na swojej drodze!
Spotykam i czarnych i kolorowych przede wszystkim w pracy. Jednych uważam za fajnych, innych nie kumam, jeszcze innych nie lubię. Ale nie za kolor tylko jakimi są personami. A najbardziej zwracam uwagę na to jakimi są w stosunku do innych. Obserwuję to zawsze tak, żeby dana osoba nie miała wrażenia, że skupiam na tym uwagę. Dlaczego? Bo nie interesuje mnie ile dostanę od kogoś poklepań, interesuje mnie ile i jakich opinii o innych usłyszę z ust danego klienta. To na końcu dnia zawsze mi się sprawdza...
Jadąc dalej ale już w inną stronę - każde społeczeństwo dzieli się na tych co pracują na swoją przyszłość i na tych, którzy nie mogą albo nie chcą się tym kłopotać. Pierwsi sami się utrzymują i realizują swoje założenia/marzenia, drugim (niezdolnym do pracy) powinno pomoc państwo a tym, którzy nie mają w zwyczaju osobiście dbać o własny status materialny i społeczny nie powinno się pomagać w ogóle. Bo niby dlaczego? I tu dochodzimy do sedna sprawy. Bo ja będę przyjacielem każdego kto ma dobre intencje i uczciwie na siebie pracuje. Ale nie będę przyjacielem szabrowników, który w chwili kiedy nadarza się okazja wprowadzają zamęt, zgorszenie i spustoszenie! A kto to jest? To ja bez krępacji napiszę - stare konie człapiące okrakiem ze spodniami w kolanach, co dzień w dzień skanują dzielnice rozbieganym wzrokiem jakby, kurwa, chodzili po zaminowanym polu. I ich "szanowne, dobrze podkarmione" u boku. Tak samo zainteresowane bliźnim jak ja zeszłorocznym śniegiem. W życiu nie dotknęli żadnej uczciwej roboty bo to nie w ich stylu. Wywodzą się z rodzin, które nie dbają o to żeby wychować dzieci na uczciwych ludzi tylko żeby przejechać na czyjejś dupie aż do grobowej deski. I tu ważna uwaga - autentycznie żal mi tych dzieciaków, które tak zaczynają swój żywot. Ale ani ździebko nie żal mi chłopów będących w kwiecie wieku i pełni świadomości gdzie i jak żyjemy. Pomocy oni nie wymagają, oni potrzebują bata na plery! A jeszcze wcześniej opieki własnych rodziców. Bo nikt dzieciakom nauki życia nie dostarczy tak jak rodzice. Od nich zależy wszystko. Tylko oni mogą przerwać błędne koło i pokazać młodemu życiowy azymut. Zawsze mają taką możliwość. Ale bardzo często w tych kręgach jest tak, że jedno pokolenie “produkuje” drugie, któremu nie ma zamiaru ułatwić życia wśród ludzi tylko ułatwić życie w swoim getcie. I przechodzą z ojca na syna takie triki o jakich “mrówki robotnice” w cywilizowanym świecie nawet nie pomyślą bo i straszno i nie ma kiedy...
I trochę przypomina mi się sytuacja z polskiego podwórka (internetu), owszem, innego kalibru ale...
Stary, przygięty do ziemi Chińczyk. Może w wieku mojego ojca ale może i starszy. Wlecze za sobą mały wózek. Z kurewsko wielkim, plastikowym workiem aluminiowych puszek po sodzie. Na każdym załamaniu miedzy płytami chodnika następna szarpanina. Nie prosi się o pomoc chociaż chcę go asekurować. Tak jak wszyscy oni, wydaje mi się nieśmiały i przepraszający... To się nie zutylizuje w mojej pamięci. I to, że obok w podcieniu kamienicy stoi nikim zainteresowany "uciśniony" i pierdoli na głos jakiś rapowany tekst z "biczami" i "nygami" bo jemu ciężko. I, że ma jakąś kulkę czy coś. I z nogi na noge, ręka w lewo, ręka w prawo. I tak do usrania. Jakby mu sie styki zwarły na cacy... Chińczyk dojdzie do skupu, zarobi pare dolarów za cały dzień. Przeżyje skoro do tej pory przeżył. I raper przeżyje, jeszcze tak sie nie zdarzyło, żeby nic nie wykminił...
P.S. Jakaś część z moich przemyśleń utknęła miedzy galopującą chęcią zakomunikowania a średnio wydajnym buforem mojej pamięci 😉. Ale dopisywać nic już raczej nie będę, po co więcej pytań, tych starczy...
Jednak update poszedł, nie byłbym sobą.