A gdzieś tam w Sardynii...


Chluby to blogowi na pewno nie przynosi, że o tak znamienitym wydarzeniu nadmienia dopiero teraz. Sześciodniówka we Włoszech kwitnie, choć biorąc pod uwagę, że to już piąty dzień to należało by raczej powiedzieć, że zmierzcha :/.
Jeśli nawet większość atrakcji już za nami to warto jednak wbić się na stronę www.fim-isde2013.com, żeby przekonać się co straciliśmy ;).
Czym człowiek starszy tym więcej zawodów enduro przegapia - chciałoby się rzec i splunąć na glebę...

swojaki!!!